23 lutego 2014


To nie ma sensu. To się nigdy nie uda. Muszę sobie dać spokój. Skreślił mnie, zanim jeszcze w ogóle dowiedział się, kim jestem. Podobno jest zbyt nieśmiały. Nie chciał mnie poznawać, nie chciał mieć ze mną nic wspólnego. Zabolało mnie to. Nie znoszę ludzi, którzy odbierają mi nadzieję. Już na starcie wszystko niszczą. Zmarnowałam tylko czas. Dupek. Jak każdy. Ale nie zasługuję nawet na niego. Nie zasługuję na nikogo. Moje marzenia są jednak zbyt wielkie. Chciałabym kiedyś znaleźć miłość. Aczkolwiek powoli staram się pogodzić z tym, że pozostanę sama.
Smutek jest rutyną. Depresja jest jak dom, a szczęście to tylko miejsce, które odwiedzam od czasu do czasu.
Nie chcę już chodzić do szkoły. Kocham go i jednocześnie nienawidzę. Pierwszy raz, kiedy straciłam nadzieję. On nawet nie zdaje sobie sprawy z tego, jak bardzo mnie krzywdzi i co ze mną zrobił. Nawet gdyby zdawał sobie z tego sprawę, uznałby mnie za chorą psychicznie. Nie zrozumiałby mnie. Wiem to. Nikt mnie nie rozumie. Tak zawsze było. I tak raczej pozostanie. Nie pasuję tu.
Chciałabym stąd uciec. Daleko. Zapomnieć o wszystkim, co się wydarzyło, o wszystkich. Poznać nowych ludzi. Pokochać kogoś. I żeby ten ktoś pokochał mnie. Ale utknęłam w tej dziurze. Wszyscy mnie nienawidzą. I nic nie mogę z tym zrobić. Jestem w kropce.


_________________________________________________


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz