20 lutego 2014


Dziś ubrał się tak samo. Zdziwiło mnie, że nie miał na sobie glanów. Nosilimy praktycznie takie same buty, tylko jego są trochę dłuższe. Byłoby to niezwykle urocze, jeśli bylibyśmy co najmniej przyjaciółmi. Jednak w obecnej sytuacji, można by pomyśleć, że specjalnie kupiłam sobie takie same obuwie. Ta sytuacja była niezręczna. Czułam, że każdy po cichu wyśmiewa moją szaleńczą miłość.
Kocham jego włosy. Gdyby je zapuścił, pewnie miałby podobne do moich. Myśl ta wywołuje uśmiech na moich ustach. Rzadko się uśmiecham, gdy o nim myślę. Częściej płaczę. Nie chcę jednak nikogo martwić.
Jeszcze nigdy tak nie cierpiałam. Boli mnie każda część ciała. Nic, co robię, nie daje pożądanych skutków. Jestem słaba. Jestem beznadziejna. Staram się, jak nigdy dotąd. Patrzę mu głęboko w oczy, ale on udaje, że mnie nie widzi. A może wcale nie udaje? Może jestem dla niego nikim. Nie rozumiem. Mówił, że lubi poznawać nowych ludzi. Czego się boi? Co nim kieruje? Nie potrafię go odkryć. Jest jedną wielką tajemnicą. Jak pusty, opuszczony dom. Choć wygląda zwyczajnie, jest w nim coś niepokojącego i intrygującego, a w środku może skrywać ogromny sekret.

Chciałam dziś zdać się na odwagę, dogonić go w drodze do domu i zacząć jakiś wątek. Wszystko dokładnie obmyśliłam, zbierałam odwagę. Moje plany jednak spaliły na panewce. Wyszedł ze szkoły wcześniej. Widziałam go w szatni, jak droczył się z kolegami. Nie pasował tam. A może się myliłam? Nie mogłam oderwać od niego wzroku. Wydawało mi się, że jesteśmy do siebie tacy podobni. W rzeczywistości jednak rozum podpowiadał mi, że jesteśmy różni i najprawdopodobniej nigdy się nie poznamy ani tym bardziej nie zbliżymy. Choćbym nie wiem jak chciała, zawsze będzie coś, co zrujnuje moje plany, odeprze nadzieję i zniszczy mnie ponownie. Od środka. Cierpię.

_________________________________________________


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz