Dziś ubrał się tak
samo. Zdziwiło mnie, że nie miał na sobie glanów. Nosilimy praktycznie takie
same buty, tylko jego są trochę dłuższe. Byłoby to niezwykle urocze, jeśli
bylibyśmy co najmniej przyjaciółmi. Jednak w obecnej sytuacji, można by
pomyśleć, że specjalnie kupiłam sobie takie same obuwie. Ta sytuacja była
niezręczna. Czułam, że każdy po cichu wyśmiewa moją szaleńczą miłość.
Kocham jego włosy.
Gdyby je zapuścił, pewnie miałby podobne do moich. Myśl ta wywołuje uśmiech na
moich ustach. Rzadko się uśmiecham, gdy o nim myślę. Częściej płaczę. Nie chcę jednak
nikogo martwić.
Jeszcze nigdy tak
nie cierpiałam. Boli mnie każda część ciała. Nic, co robię, nie daje pożądanych
skutków. Jestem słaba. Jestem beznadziejna. Staram się, jak nigdy dotąd. Patrzę
mu głęboko w oczy, ale on udaje, że mnie nie widzi. A może wcale nie udaje?
Może jestem dla niego nikim. Nie rozumiem. Mówił, że lubi poznawać nowych
ludzi. Czego się boi? Co nim kieruje? Nie potrafię go odkryć. Jest jedną wielką
tajemnicą. Jak pusty, opuszczony dom. Choć wygląda zwyczajnie, jest w nim coś
niepokojącego i intrygującego, a w środku może skrywać ogromny sekret.
Chciałam dziś zdać
się na odwagę, dogonić go w drodze do domu i zacząć jakiś wątek. Wszystko
dokładnie obmyśliłam, zbierałam odwagę. Moje plany jednak spaliły na panewce.
Wyszedł ze szkoły wcześniej. Widziałam go w szatni, jak droczył się z kolegami.
Nie pasował tam. A może się myliłam? Nie mogłam oderwać od niego wzroku. Wydawało
mi się, że jesteśmy do siebie tacy podobni. W rzeczywistości jednak rozum
podpowiadał mi, że jesteśmy różni i najprawdopodobniej nigdy się nie poznamy
ani tym bardziej nie zbliżymy. Choćbym nie wiem jak chciała, zawsze będzie coś,
co zrujnuje moje plany, odeprze nadzieję i zniszczy mnie ponownie. Od środka.
Cierpię.
_________________________________________________
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz